Oto moje poczynania z Cariocą, którą zakupiłem za grosze na jednym z portali aukcyjnych. Na pierwszy rzut oka nie wyglądała źle, lecz to tylko pozory. Pierwsze co zauważyłem po otworzeniu paczki to to, że stopka była nieudolnie klejona i wyginała się w rękach, gitara była pomalowana lakierem na stary lakier, mnóstwo zacieków, a warstwa lakieru taka, jakby ktoś ją wykąpał w tym lakierze. Wiele dni skrobania - cykliny, nożyki, środki do usuwania lakieru i... prawie nic nie zaszło, lakier jak beton , papier na maszynie ledwo dał radę. Zreperowałem stopkę gryfu. W między czasie od chinoli przyszła paczka z gratami i gryf klonowy. Stwierdziłem, co mi tam, lecimy na grubo i dorobię drugi gryf, nowa podstrunnica markery z abalone, binding, progi 2,9. Kombinowania było mnóstwo. Co do elektroniki, stwierdziłem, że jak szaleć to szaleć, wpasuję układ ze stratocastera. Na dzień dzisiejszy gitara już gra. Została kosmetyka i malowanie. Cóż więcej... krytyka mile widziana :-)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-10-2021 13:33 przez spoonmm.)