Nie do końca rozumiem, na czym polega problem. Ja bardzo się cieszę, że Darek zreanimował Astera i dalej tutaj postuje.

Chłopaki, cały czas piszecie to samo, tylko innymi słowami ;)

Forum jest dla wszystkich. Jedynymi warunkami są kultura i poszanowanie zdania innych :)

Wjatru....o czymś trzeba dysputować a najłatwiej o tematach szeroko filozoficzno egzystęcjonalnych...czytaj "...to be or not to be.."

(22-08-2019 11:58)praporszczyk napisał(a):  Nie wszystko da się przeliczać na pieniądze, sentymentu, marzeń i wspomnień nie kupisz.

Sentyment mogę mieć do rzeczy rzeczy które były niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju i doskonałe w każdym calu jak np. BMW 507.

Porównajmy.

Lata produkcji 1955-1959. Było ich mało bo tylko wyprodukowano 253 sztuki z czego 203 dalej istnieją. Były i są piękne i niepowtarzalne. Dla mnie warto odratować każdy jeden egzemplarz który nadaje się z nich się do odratowania. Najlepiej jak by się dało odratować wszystkie 253 sztuki.





Sentymentu nie znajduję natomiast do np. PRL-owieskiej Syreny. Lata produkcji 1957–1972. Więc te same co BMW507. Były nic nie warte, awaryjne, zero duszy, zero polotu, zero designu. Totalny gniot i totalne bezguście to zaprojektowało. Moje zdanie - nie ma potrzeby się z nim zgadzać.

To że grano na Defilach 40 lat temu bo nie było nic innego nie oznacza, że są są czymś nadzwyczajnym, sentymentalnym do granic, czego nie można zapomnieć bez żalu i przejść do rzeczywistości :).

Jak czytam argumenty, że 50 czy więcej lat maja i dobrze wyschły, a do tego są jak współczesne gitary i im dorównują, to nie kupuję tego. Są bo są i tyle. Niczym się nie wyróżniają i się nigdy niczym już nie wyróżnią ani nie wybiją. Ich miejsce to muzeum u Gajosa, bo na scenie ich czas się skończył dawno temu.

Jeśli ktoś się nie zgadza wymieńcie mi szanujące się współczesne zespoły z gitarą Defil w roli głównej. A jeśli nie ma takich to chyba jednak nie bredzę ?. Nawet nie wiem czy mi sentyment nie zanikł jak sobie lata z Defilem przypomnę, kiedy gram teraz na gitarze współczesnej. No nie ma czego żałować. Z każdym kolejnym dniem się w tym przekonaniu coraz bardziej utwierdzam :).

No cóż, jakoś smutno się zrobiło :( Ja się jednak nie zgodzę bo...są milośnicy Syrenek , motocykli WSK, Junaków, sprzętów UNITRA ect...a że były lepsze...wiadomo, że były, co nie przeszkadza lubić Defila...
a jak ktoś nie lubi...no to co my możemy poradzić ?!

Na pewno są lepsze gitary do grania, ale do remontowania najlepsze są defile. Zawsze znajdzie się coś do naprawy. A ja bardzo lubię naprawiać gitary, jest to dla mnie relaks, i wcale nie muszę na nich grać. Gdybym był muzykiem pewnie inaczej bym do tego podchodził.

---

(22-08-2019 14:58)Wiatru napisał(a):  Nie do końca rozumiem, na czym polega problem. Ja bardzo się cieszę, że Darek zreanimował Astera i dalej tutaj postuje.

Chłopaki, cały czas piszecie to samo, tylko innymi słowami ;)

Forum jest dla wszystkich. Jedynymi warunkami są kultura i poszanowanie zdania innych :)

A żeby było tak kulturalnie........

I cóż było by warte forum bez Darka i Gajosa,
Pewnie byśmy się upajali defilowym uwielbieniem,
Debatowali czy aster jest lepszy od kosmosa,
A tak nas koledzy sprowadzają na Ziemię ;)

(22-08-2019 19:19)Konrad napisał(a):  No cóż, jakoś smutno się zrobiło :(

Wcale nie smutno. To wszystko co wymieniłeś jest dla pasjonatów i niech sobie to remontują ile chcą. Napisałem że to jest dla mnie bez wartości jakiejkolwiek. Ja gdybym miał już coś remontować i kolekcjonować, to musiało by wyróżniać się z tłumu jak to BMW z czasów Elvisa Presleya. Coś czego jest mało, jest fajne, pożądane, wartościowe, kolekcjonerskie i do czego wielu wzdycha. Z Polskich na pewno nie Junak i na pewno nie Syrena. Z Polskiej motoryzacji jeśli już to jedynie Sokół 600 oraz praktycznie nie do zdobycia Sokół 1000. To ma dla mnie sens jako wartościowy obiekt zainteresowania. Jeśli już wkładam w to swój czas, pracę, serce i pieniądze, to właśnie w tego typu antyki, a nie w byle co.

Analogicznie patrzę na gitary w tej chwili. Jeszcze bardzo niedawno zupełnie o tym nawet nie wiedziałem, i nie myślałem nawet jaka przepaść dzieli Defila od współczesnych wioseł. Dzisiaj już wiem. Gdybym miał taką pasję, chęci, potrzebę, biznes etc. kupował bym do remontu stare Fendery, Gibsony, Ibanezy czy inne podobne i je remontował. Robota jest ta sama, a efekt końcowy jakby inny. O wartości nie ma co nawet pisać.

Astery czy inne Defile za 400 - 500 zeta wiszą całkiem ładne, i nikt na to nie spojrzy nawet. Mamy inny punkt widzenia na to zagadnienie i nie dojdziemy do jakiegoś konsensusu w tej dyskusji. Szkoda prądu na więcej.

(22-08-2019 21:03)Darek63 napisał(a):  Mamy inny punkt widzenia na to zagadnienie i nie dojdziemy do jakiegoś konsensusu w tej dyskusji. Szkoda prądu na więcej.

W sumie masz rację. Ja już sobie "odpuszczam" ten temat

Panowie, co tak smutniejecie? :)
Bardzo ciekawa dyskusja i bardzo dobrze że ktoś reanimuje te wiosła mimo braku ekonomicznego sensu.
Jak dobrze prawi Praporszczyk "Nie wszystko da się przeliczać na pieniądze, sentymentu, marzeń i wspomnień nie kupisz." AMEN.
Od siebie dodam RÓBCIE TO DALEJ a smutno nie będzie. :)

@Jana ja trafiłem, na Rocktona i STR, choć też nie są bez wad :)

Co do chinoli że są tak o niebo lepsze to też bym polemizował, bo te wiosła o wartości Defili z aukcji czyli 500-600 też są do poprawek. Tyle że łatwiej o oryginalne części. Fakt komfort gry jest miażdżący na korzyść chińszczyzny, ale o brzmieniu przy udanym egzemplarzu Defila już bym polemizował. Nie mówię tu o gruntownie poprawianych Defilach, tylko takich zgoła w fabrycznym stanie.

No Gajos, powiem, że "lejesz miód na moje uszy", mam dokładnie takie samo zdanie. Parafrazując biblijne słowa napiszę " Oddajcie tedy, co jest defilowskiego, Defilowi, a co jest chińskiego Chińczykowi".

Bo to nie żaden miód tylko prawda i nie ważne jakiej jakości by te obiekty wspomnień nie były :)