Ta Malwa trafiła w moje ręce w opłakanym stanie, pudło było rozbite, u dołu wybita była wielka dziura ciągnąca się od gniazda do "wcięcia" u dołu, miejscami pudło rozkleiło się, obelkowanie również nie wytrzymało i odkleiło się. Gryfowi również nie wyszedł z tego cało, główka była pęknięta, a pęknięcie szło dalej w głąb gryfu, w okolice 1 progu. Progi również oberwały, w wyniku czego zostały pogięte i po bokach wypadały z podstrunnicy. Do tego, jak się później okazało pręt w gryfie nie równoważył napięcia strun i gryf się wykrzywiał, jednak podkładki pod nakrętką pomogły i teraz jest względnie prosty.
Elektronika oczywiście nie działała, jeden z przetworników miał przerwę.
Klucze były połamane i pogięte. Początkowo miałem zamiar wyciągnąć z gitary co się da, a resztę wywalić. Jednak pewnego dnia postanowiłem spróbować ją odratować i doprowadzić do stany grywalności.
Niestety nie mogę znaleźć starych zdjęć ukazujących stan początkowy i naprawę.
Naprawa stanowczo nie wyglądała profesjonalnie(początkowo chciałem naprawić gitarę zgodnie z lutniczymi zasadami, jednak ceny drewna rezonansowego mnie skutecznie odstraszyły, zwłaszcza że nie byłem pewny czy się uda) przyznam się, że zainspirował mnie
Seasick Steve, jednak postanowiłem zachować właściwości akustyczne gitary. Na zerwane obelkowanie, i porozklejane pudło przyszedł z pomocą titebond. Natomiast dziurę u dołu gitary postanowiłem wzmocnić wklejając szczelnie deseczki o grubości ok 3mm z 30 letniej deski(coś w stylu kerfingu tylko ze bez szczelin i na pełnej wysokości pudła). Gryf został sklejony, progi wyprostowane i wyrównane, ponadto udało mi się skompletować zestaw oryginalnych kluczy. Elektronika została całkowicie przebudowana, obecnie zamontowane są przetworniki muza s407 i humbucker Wilkinsona z rozłączaniem cewek. Obecnie gitara jest w pełni sprawna.
Na koniec kilka zdjęć Malwy:
W najbliższym czasie dodam mojego Kosmosa, o ile nie zostanę wyrzucony z forum za tą Malwę :P